Category Archives: Starość
STARZENIE SIĘ I STAROŚĆ
Chociaż nie po raz pierwszy piszę o starzeniu się i starości, i chociaż dostępne mi piśmiennictwo liczy wiele setek tomów, nie znalazłem jak dotąd żadnej definicji tego pojęcia, którą mógłbym przyjąć i zalecić bez większych zastrzeżeń. Daleki jestem wprawdzie od zaakceptowania opinii F.X. Kaufmanna, wedle którego naukowe zdefiniowanie starości i starzenia się w ogóle nie jest możliwe, ale sądzę, że warto przytoczyć te jego słowa, z którymi trudno się nie zgodzić: „Proces starzenia się jest z punktu widzenia biologii tak samo trudno wytłuma- czalny jak proces życia. Jest to swego rodzaju fenomen pierwotny (Urfenomen), którego przebieg i prawidłowości można badać i opisywać, * ale którego definicji nikt dotychczas nie sformułował”.
ROBOCZE DEFINICJE
Nim jednak zaproponuję pewne definicje robocze, które — w braku idealnych — powinny posłużyć jako podstawa wszystkich dalszych rozważań, pragnąłbym zwrócić uwagę na swoisty paradoks. Polega on na tym, że od wczesnego dzieciństwa obserwując starzenie się naszych najbliższych, na co dzień, w ciągu niemal całego życia obcując z objawami starzenia się coraz liczniejszych osób naszego otoczenia, ba! w podświadomości nie pozostawiając miejsca na przypuszczenie, że nas właśnie ten proces może ominąć, wnioskowi temu przez długie lata nie dajemy przedrzeć się do świadomości i czujemy się zaskoczeni, kiedy nagle pierwsze rzeczywiste czy pozorne objawy starości dostrzegamy u samych siebie lub (co gorsza!) kiedy kto inny je niedyskretnym wzrokiem wykryje i jeszcze bardziej niedyskretnie wypomni.
MECHANIZM SAMOOBRONY
Nie wykluczam, że jest to jeden z mechanizmów samoobrony, dzięki któremu najlepszych swoich lat nie zatruwamy myślami o nieuchronnej starości. Niemniej jednak coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy nie wchodzilibyśmy w ten okres z większą pogodą ducha i lepiej do niego dostosowani, gdybyśmy przygotowywali się do tego zawezasu, w tych najlepszych okresach swego życia, kiedy myśl o starości jeszcze nas nie nęka, a kiedy wiele jeszcze można zrobić, aby zawitała jak najpóźniej i przebiegała jak najłagodniej. Bardzo dawno, kiedy problem ten nie fascynował mnie z przyczyn obiektywnych, ani tym bardziej subiektywnych, opowiadał mi pewien znajomy, że w uświadomieniu sobie przejścia od wieku dojrzałego do starszego pomógł mu zabawny przypadek.
ODLEGŁOŚĆ I TEMPO
Otóż zbliżając się do przystanku zauważył, że właśnie nadjeżdża tramwaj, który mógłby dowieźć go do domu. Nie obliczając odległości i niezbędnego tempa, odruchowo przyspieszył kroku, który rychło przeistoczył się w bieg. Po chwili jednak powrócił do dawnego spacerowego tempa, gdyż nagle przyszła mu do głowy olśniewająca swą prostotą i niepodważalną prawdą myśl, że po pierwszym tramwaju na pewno nadjedzie drugi, że kilkanaście minut oczekiwania niczego w jego życiu nie zmieni, że — właściwie rzecz traktując — nie ma po co i dokąd się spieszyć. A potem, tak samo nagle i tak samo nieoczekiwanie, doszedł do wniosku, że tak właśnie zaczyna się starość. Niedawno natomiast opowiadano mi o człowieku, który doszedł do tegoż niespodziewanego wniosku, kiedy po raz pierwszy ustąpiono mu miejsca w tramwaju.
W SUROWYCH CZASACH
Wydarzenie takie rzeczywiście w naszych surowych czasach nie należy do najczęstszych i niejednego mogłoby sprowokować do refleksji, ale dramatyczność owej sytuacji polegała na tym, że tak przesadną uprzejmość zamanifestowała przepiękna dziewczyna, na którą znajomy moich znajomych spoglądał bynajmniej nie ojcowskim wzrokiem. Skorzystał wprawdzie z propozycji, ale był doszczętnie załamany i długo potem medytował na temat przemijającego czasu i bezpowrotnie straconej młodości. « Przytoczyłem te dwa przykłady nie tylko dlatego, że świadczą o niespodziance, jaką dla ludzi — skądinąd nawet nie najgłupszych i na pewno doświadczonych — jest pierwsze zetknięcie się z myślą nie o cudzej bynajmniej, lecz o własnej, a więc najbardziej odczuwalnej starości.
ODMIENNE MECHANIZMY
Przytoczyłem je również po to, by wykazać dwa odmienne mechanizmy przechodzenia wiedzy tkwiącej w podświadomości do świadomości, przeistaczania się nie w pełni uświadamianego przeczucia, z którym być może przychodzimy na świat, w pewność, że oto się spełniło… W pierwszym bowiem z przytoczonych przykładów mechanizm ten został uruchomiony przez czynniki wewnętrzne, natomiast w drugim — przez zewnętrzne. Zadanie, które z tego, co na razie zdążyłem opowiedzieć, wynika, sprowadza się zatem do zdefiniowania dwóch użytych na samym początku pojęć, a mianowicie: starości i starzenia się, oraz podjęcia próby sporządzenia rejestru ich najważniejszych objawów i wyznaczenia punktu na osi chronologicznej wieku, w którym występują. Wynika z niego zarazem konieczność omówienia osobniczych i społecznych konsekwencji starzenia się w mikro- i makroskali oraz zastanowienia się, czy możliwe jest, a jeśli tak, to w jaki sposób, złagodzenie lub zapobieżenie owym konsekwencjom.